W grudniu wybierając się na kolejne zimowe SUPowanie przez zupełny przypadek trafiliśmy na “cmentarz barek” usytuowany na Kanale Leśnym umiejscowionym między Odrą Zachodnią a Regalicą. Generalnie okolice Dziewoklicza! Wyjechaliśmy z domu bez planu i uwierzcie, że dopiero w aucie zaczęliśmy szukać miejsca na wodowanie się. Z racji braku planu, wróciliśmy na Dziewoklicz gdzie pływaliśmy dwa tygodnie wcześniej , stwierdziliśmy, że po prostu wpłyniemy w jakiś inny kanał Odry. Maciej prowadził a ja obczajałam Googe Maps i oto moim oczom ukazała się lokacja, która na myśl przywiodła mroczne scenariusze – CMENTARZ BAREK! No czad! PŁYNIEMY!
chronione opuszczone barki
Tak dokładnie nazywa się to miejsce. Gdy przeczytałam tą nazwę, to w mojej głowie pojawiła się właśnie myśl, że jest to swego rodzaju cmentarzysko opuszczonych już barek. Na widoku mapy miejsce wyglądało bardzo tajemniczo a w sieci niewiele informacji. Dopiero jak miałam czas poczytać więcej, okazało się, że nie jest to cmentarz, a po prostu taki parking dla barek, które obecnie nie są używane. Stąd w nazwie chronione – bo pilnuje ich jakaś para strażników w budce. Teren od strony lądu jest ogrodzony i nie można się dostać na teren barkowiska. Od strony wody można przepłynąć swobodnie
mapka
Poniżej mapka, gdzie widać mniej więcej trasę naszej SUP wycieczki
WSPÓŁRZĘDNE STARTU: 53.381346, 14.537895 – parking na Dziewokliczu (możliwe wodowanie z plaży lub z okolic mostu kolejowego

Na mapie zaznaczyłam miejsce startu, które równocześnie było także końcem naszego spływu. Warto wodując się na Dziewokliczu zahaczyć o most kolejowy. Fajne doznania gwarantowane kiedy się pod niego wpłynie, a najlepiej poczekać aż przejedzie jakiś pociąg! Kierując się Kanałem Leśnym w stronę Regalicy dopływa się do barek. Jest to odcinek około 3 km. Zaraz obok barkowiska na Regalicy znajduje się most zwodzony. Niestety my tam nie zdąrzyliśmy dopłynąć. Robiło się zimniej i gonił nas zachód słońca. Niestety zimą nie można sobie pozwolić na błogie rozciąganie sup tripa do oporu. Trzeba trzymać się pewnych ram czasowych.
fotorelacja
Jak zwykle łapcie foto kadry, które nacykaliśmy podczas pływania.

To most kolejowy, o którym wspominałam powyżej i zaznaczyłam go na mapie. Jest on na prawdę pokaźny! A to ujęcie mi się marzyło. Maciej specjalnie wdrapywał się na nasyp pod mostem aby wykonać to zdjęcie. Zabrakło tylko klimatycznej mgły – polowaliśmy na nią, ale niestety się nie udało


Płynąc z plaży w stronę barkowiska wiosłuje się pomiędzy dwoma różnie ukształtowanymi brzegami Kanału Leśnego. Jedna strona jest mocno zadrzewiona. Ten pas drzew odcina wodę od ulicy Floriana Krygiera. Dzięki temu nie słychać aut, które dość intensywnie przemieszczają się tamtędy. Z drugiej zaś strony jest nizinny widok na Ustowskie Mokradła. To taka “wyspa” gdzie przepływają kolejne kanały Międzyodrza. Love it! Latem można sobie zrobić fajną pętelkę wiosłując tam. Dzięki temu nie robi się trasy w tę i z powrotem tą samą drogą wodną.




Podczas wycieczki na horyzoncie można dostrzec dwa kominy. Są to kominy po dawnej fabryce Wiskord, gdzie kiedyś produkowano włókna wiskozowe, jak również kasety magnetofonowe. Fabryka popadła już w ruinę, ale kominy zostały. Ten wyższy służy obecnie jako platforma do skoków na bungee! OMG! I okazuje się, że to najwyższy obiekt na świecie do oddawania tego typu skoków – ma wysokość 252 metrów! Tutaj macie link do firmy, która organizuje tam skoki >>> BIG TOWER.
No i w końcu jest ono! BARKOWISKO

Barkowisko zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Czuć tu klimat industrialu, stoczni i urbexu. A wszystko to z poziomu wody! No i podtrzymam moje wyobrażenie o tym miejscu, czyli miano cmetarzyska. Choć barki są zadbane w większości i widać, że nie popadają w ruinę to cisza i opustoszenie, które tam panuje wprowadza w taki cmentarny nastrój. Oczywiście zimą ruch na wodzie jest mniejszy i nas mijała praktycznie jedna motorówka. Sądzę, że latem pływa tam więcej turystów i same barkowisko pewnie też jest nieco bardziej w użyciu. Aczkolwiek to moje przypuszczenia. Dlatego też choć zimniej na dworze, my uwielbiamy eksloporwać wody o tej porze roku, bo nic nie zakłóca tych wodnych wycieczek.



My zdecydowaliśmy się popływać między barkami w dość wąskich przesmykach. WOW! Tylko pamiętajcie, że wiąże się to z ryzykiem. Na pewno trzeba umieć dobrze manewrować SUPem aby nie uderzyć noskiem albo ogonem deski w burtę barki. Zdecydowanie jeśli byłby wiatr i woda mocno by falowała, to nie wiadomo, czy barki te nie przesuwałyby się nieco trącane wodą? Ewentualnie przepływające opodal motorówki również wytwarzają fale. Trzeba mieć to wszystko na uwadze decydując się na manewr wpływania pomiędzy nie. My po przeanalizowaniu sytuacji nie mieliśmy większych obaw. Woda praktycznie stała w miejscu i na wodzie prócz nas nie było nikogo. Fal nie było.






Mi udało się wdrapać na jedną barkę. Trochę się bałam, że zaraz przez jakiś megafon usłyszę “Proszę zejść z tej barki” I inne tego typu ostrzeżenia. Ale … jak to ja, podjęłam ryzyko. Generalnie weszłam tam aby odpalić drona, ale niestety był jakiś błąd karty pamięci i nie dało się ustrzelić żadnej fotki z powietrza. Ach! Żałujemy!



podsumowanie
Zdecydowanie jest to bardzo ciekawe, i nietypowe miejsce na wodnej mapie Szczecina. Szczerze polecam odwiedzić na SUPie, zachowując oczywiście wszelki rozsądek i zważając na otaczające nas warunki na wodzie i w powietrzu. Z ciekawostek dodam, że co jakiś czas zapisuję sobie ciekawe miejsca na SUPowanie, takie na które natknę się w sieci. Dwa tygodnie przed tą eskapadą zapisałam sobie na swojej bucket list lokalizację w NY, gdzie na Staten Island znajduje się TYPOWY CMENTARZ STARYCH STATKÓW. Miejsce to odwiedzane jest przez wodniaków jako atrakcja turystyczna. Jest to “Staten Island Boat Graveyard”. Robi wrażenie prawda?

autor zdjęcia: Daily Overwiev
Hej, cześć , pa!
#suptrip #zachodniopomorskie #barkowisko #barki #szczecin #dziewoklicz #supspływ