Są chwile warte zapamiętania, takie które mają szczególne wibracje w naszym życiu…Dlatego ten post tutaj jest. Bo na zakończenie tegorocznego weekendu majowego, kiedy przez całe 5 dni nie udało się zamoczyć wiosła w wodzie w końcu nastał ten moment kiedy można było zwodować deski. W dodatku w P R Z E P I Ę K N Y CH okolicznościach. Cel był jeden – niedługie pływanie…. takie wodne szlajanie się w oczekiwaniu na zachód słońca.
Jezioro Dąbie i lubczyńską plażę lubię za dwie rzeczy…. hmmm no może trzy, choć i cztery się znajdą. Poczekajcie… nie…. jednak pięć. Choć tylko dwa mają związek z SUPowaniem… Jeśli śledzicie mój Instargram (a jeśli nie to zachęcam, tam chyba najbardziej można mnie/nas poznać) to wiecie, że pływałam tam juz kilka razy. Za każdym z nich, było dość wietrznie , nieprzystępnie i nudnawo. Dlaczego? Jezioro Dąbie jest rozległe, jego linia brzegowa jest monotonna, jako szwędacze i SUPowi szperacze lubimy różne zakątki, których na dąbskim brakuje. Ale… najważniejsza rzecz, za którą uwielbiam to jezioro to C U D O W N E zachody słońca! Słońce zawsze zachodzi nad taflą wody i horyzontem Szczecina po jego zachodniej stronie. W tle widać kominy, dźwigi i lekko tlące się zabudowania i golęcińskie wzniesienia. Warto więc wybrać się tam w pogodę, która zapowiada ciekawy zachód słońca 🙂 Nam ostatnio się udało!


Sam zachód to nie wszystko…. odpowiednio wymalowane chmurami niebo plus słońce chowające się za horyzont = się kombinacja idealna!
A może zastanawiacie się jakie są kolejne podpunkty, za które lubię jezioro Dąbie i Lubczynę? Krótko, zwięźle i na temat wymienię Wam:
Piękne zachody słońca – to już było
Na plażę do Lubczyny mam 4 minuty autem – zawsze mogę tu wyskoczyć na szybką sup sesję! BAJKA!
Fajna plaża (w sezonie strzeżona) i długo płytka woda to dobre miejsce na wypad z dzieciakami. 4 minuty jazdy powoduje, że latem po pracy często tam lądujemy na szybki chill. Przyjemny plac zabaw, piękna marina….. O TAK!
Ścieżka rowerowa wzdłuż wału przeciwpowodziowego przy linii brzegowej jeziora – jedna z bardziej malowniczych ścieżek w naszym mieście 🙂
Wspomnienia z dzieciństwa i ten klimat lat 90-tych 🙂 Obskurna dość knajpeczka przy plaży, która o dziwo serwuje dobrą rybę i inne letnie przekąski w rozsądnych cenach.
Ok…. wracamy do SUPowania. Woda w jeziorze jest czysta, szczególnie o tej porze roku, długo jest płytko – praktycznie 95 procent poniższych zdjęć było zrobione na głębokości wody do kolan/pasa. Można podglądać co się dzieje na dnie. Kierując się w prawo zahaczamy o trzcinowiska i “ptasie wyspy”.


Ptaszorów mewowych jest bardzo dużo. Gniazdują tam po prostu… przekrzykują, więc komunikacja jest utrudniona. Ma to swój urok!




Widzicie na powyższym zdjęciu Maćka?
Zaraz po tym jak zajdzie słońce robi się taki magic moment na wodzie…. kolory się diametralnie zmieniają i albo robi się różowo…albo fioletowo i niebiesko…. Aura za każdym razem jest niepowtarzalna. Tym razem trafiliśmy na fioletowo-niebieskie odcienie krajobrazu.







Spokojnie jest czas na dopłynięcie do brzegu po tym jak słońce już się schowa. A często właśnie po tym kiedy to nastąpi zaczyna się przedstawienie nad taflą wody…. kiedy to rybki – te mniejsze i nieco większe wyskakują daj jej poziom aby łapać muszki i komary… Teraz też tak było. Musicie uwierzyć na słowo, bo tym razem nie nagrałam ani nie sfotografowałam tego momentu…. Ale obiecuję poprawę 🙂

D O B R A N O C
#chmury #zachodniopomorskie #paddleboard #polska #szczecin #zachód #standuppaddle #słońce #jezioro