Ten tytuł brzmi jak abstrakcja! Z reguły marzy się o SUPowaniu w ciepłych krajach, gdzie palmy zwisają nad poziom lazurowej wody, która jest tak przejrzysta jak Nałęczowianka w szklance. Owszem, takie marzenia to klasyk! Ja też o tym marzę, ale skoro można SUPować także zimą i sprawia to ogromną frajdę to w mojej głowie pojawiły się małe marzenia o SUPowaniu w klimacie rodem z zimowej Alaski.
Zimy w naszym rejonie to marna pora roku. Od wielu lat – coś około 8 -miu – śniegu ni widu, ni słychu! Owszem, pojawiał się na dzień lub dwa po czym spływał i zostawiał po sobie błotne pobojowisko. Z reguły śnieg trafiał w taki czas, że wyjście na wodę nie było możliwe. A kiedy było możliwe…śniegu nie było. Od zeszłego roku pojawiło się w mojej głowie małe marzenie – posupować w zimowej aurze, takiej którą będzie dało się odczuć wizualnie i na własnej skórze. Na spełnienie marzenia trzeba było czekać do 2021 roku, do zeszłego tygodnia. Udało się! Piękny, mroźny i śnieżny klimat zapewniło nam jezioro Łagowskie w lubuskim. Pisałam o tym jeziorze już dawno >>> link (ps. byliśmy tam latem i okazuje się, że pomimo wielu turystów w tym rejonie można znaleźć swoje oazy spokoju)
Ale… wracam do zimy. W tym roku śniegu wcale nie było u nas na potęgę… na szczęście było więcej niż zazwyczaj. Utrzymał się dłużej i akurat spadł na weekend gdzie mróz utrzymał biały puszek na powierzchni ziemi. Trzeba było obrać cel na zimowe SUPowanie , tylko które jezioro wybrać? Sprawę wyboru, utrudnił fakt, że niektóre jeziora zwyczajnie zamarzły. Rosnowskie, które chodziło nam po głowie, niestety skuł lód. Trzeba było szybko zrewidować plan działania. Możecie pomyśleć : co za różnica, które jezioro, pierwsze lepsze! Siup na wodę 🙂 Jednak to nie jest takie proste. Aby na jeziorze było najlepiej czuć klimat zimy, uważam, że jezioro powinno:
być otoczone drzewami (najlepiej iglakami)
jeśli są drzewa i śnieg, to na drzewach będzie widać śnieg, który spotęguje wrażenia zimowe
być dość wąskie, aby snując się w zimowej aurze mieć widok na piękne drzewa usytuowane w zasięgu wzroku
częściowo skute lodem, a na tym lodzie najlepiej jeszcze aby była warstwa śniegu
Jezioro położone w dolinie, które otoczone jest skarpami to dodatkowy PLUS
Zatem na celownik wybraliśmy jezioro Łagowskie, które wielokrotnie już odwiedzaliśmy z SUPami i znaliśmy jego klimat bardzo dobrze. Jedyną naszą obawą był lód, który mógł już całkowicie skuć jezioro, lub na tyle mocno od brzegów, że wejście na wodę mogłoby być niemożliwe. Zasięgnęłam więc języka u osób mieszkających w tym rejonie i z ich relacji wynikało, że nasz plan zimowego supowania mógł się zrealizować w 100%! Tak też było!
fotorelacja
Poniżej fotorelacja, która mam nadzieję oddaje tę zimową aurę, która panowała tego dnia. Temperatura, którą wówczas wskazywały termometry to -8*C. Na szczęście piękne słońce rozgrzewało nie tylko atmosferę ale także nas. Dosłownie! Kiedy tylko schowało się za wysoko usytuowaną linię drzew zrobiło się dosłownie o połowę zimniej (w odczuciu). Pamiętam jak szybko wiosłowaliśmy do bazy, aby zejść z desek i pobiegać dla rozgrzewki! Na szczęście to była dosłownie chwilka! 5 minut zimna – i czujesz, że żyjesz! Da się zauważyć, że nie było tak dużo śniegu na drzewach, no niestety – ha! nie można mieć wszystkiego 😛 To jeszcze przed nami 🙂












Uwielbiam spełniać takie małe SUPowe marzenia. Wiele takich drobnych zachciewajek już zrezlizowaliśmy 🙂 I wiecie co? Takie niewielkie marzenia sprawiają mi tyle samo radochy co te ogromne, jak np. wycieczka na Hawaje! 🙂 YAY!
PS. jeśli zastanawiacie się, co zakładać na SUP zimą i jesienią to odsyłam do tego wpisu >>> CO UBRAĆ NA SUP ZIMĄ?