Wyszukiwanie ciekawych miejsc do SUPowania to poniekąd nasza specjalność. Wiadomo, na świecie jest ich mnóstwo! Większość znajduje się w jego egzotycznych zakątkach, gdzie woda jest krystaliczna a natura wokół wręcz onieśmiela. Sztuką jest jednak poszukać nietypowych miejsc w obrębie swojego miejsca zamieszkania. Nam się do tej pory ta sztuka udaje i zadowolona jestem z tych naszych wodnych eskapad. Szczególnie zimą i jesienią warto jest się wysilić i wynaleźć miejsce, które dostarczy dodatkowych wrażeń, aby zrekompensować sobie ponure dni z limitowaną ilością słońca! Taką miejscówką okazał się Rheinsberg – miasteczko, które leży w Brandenburgii (około 200 km od Szczecina).
Rheinsberg
Miasteczko królów i książąt Pruskich! Obecnie jest to miasto z niezwykłym nadmorskim klimatem (tak to odebrałam będąc tam), choć leży nad niewielkimi jeziorami. Piękna ścieżka spacerowa tuż przy brzegu jeziora, klimatyczne knajpki, brukowane uliczki, rozwinięta wodna infrastruktura i romantyczny park przylegający do pięknego pałacu Schloss Rheinsberg. Pałac leży nad samym brzegiem jeziora i całą jego okazałość można podziwiać z wody. Sądzę, że właśnie z wody wygląda on jeszcze bardziej majestatycznie.
Dawniej należał do króla Prus Fryderyka II Wielkiego (bardzo znaczącej postaci w historii Niemiec), obecnie mieści się tam muzeum oraz Akademia Muzyczna. Pałac jest w pełni odrestaurowany, wyczytałam, że z czasów następcy tronu Fryderyka II zachowała się tam przepiękna sala lustrzana. Zwiedzenie tego pałacu od wewnątrz to cel naszej kolejnej wizyty w Rheinsberg!
mapa

Na powyższej mapce zaznaczyłam wszystkie miejsca, które opłynęliśmy będąc na wodzie. Sam pałac jest zjawiskowy i przepiękny, jednak to nie wszystkie zakątki jeziora Grienericksee, które zachwycają lub intrygują. Opływając wszystkie te punkty zrobiliśmy około 7 km. Nieduży dystans z dużą dawką wrażeń!
Schloss Rheinsberg
Zwodowaliśmy się blisko pałacu. Pogoda tego dnia była bez wyrazu – mglista. Na szczęście nie wiał wiatr i pomimo 5 stopni na zewnątrz można było na desce spędzić kilka godzin na powolnym zwiedzaniu okolicznych wód. Na brzegu jeziora jest mnóstwo małych pomostów. Gdziekolwiek się zaparkuje, szybko znajdzie się dogodne miejsce do zejścia na wodę.

Kierując się na lewo niemalże od razu ukazuje się Schloss Rheinsberg. Pomimo szarugi na dworze wyglądał naprawdę zjawiskowo. Spokojna woda potęgowała te wrażenia, bo jak widzicie na fotkach… pałace były dwa 😉 Pałac nie jest niczym odgrodzony…. nie zasłaniają go żywopłoty czy inna roślinność. To ogromna zaleta! Można go sobie dokładnie obejrzeć.



My wbiliśmy się pod mostek, i na kucaka wpłynęliśmy do rzeki, która łączy się z jeziorem. Tam można podziwiać pałac od tyłu. Plan był aby opłynąć go dookoła, ale belki w wodzie/fosie uniemożliwiły ten wyczyn – fin deski by o nie zahaczył i kąpiel gwarantowana.




Z wody widać pałacowy park. Był bardzo uroczy, choć ciężko było w pełni podziwiać go z wody. Spacer po tym parku to kolejna czynność, którą musimy zrobić podczas następnej wizyty w Rheinsberg. Pałac się oddalał… a naszym oczom ukazał się obelisk. Pomnik postawiony na cześć Fryderyka II Wielkiego oraz żołnierzy walczących w wojnie 7 letniej.





Fußgängerbrücke Marina
Gdzieś w sieci mignęło mi, że w Rheinsberg jest ciekawa miejscówka z jakąś biało-czerwoną wieżą. Nie zagłębiałam się w temat, gdyż nie zlokalizowałam jej na mapie przy pałacu, a nastawialiśmy się głównie na pływanie w jego okolicy. Jezioro jednak okazało się niewielkie, warunki sprzyjające więc eksplorowaliśmy dalej. Popłynęliśmy do kanału, który łączy się z kolejnym jeziorem. A tuż za nim…. nieśmiało naszym oczom ukazała nam się właśnie ta czerwono-biała wieża!
Sprawa się wyjaśniła, wieża mieści się w marinie. Niezwykle ciekawej marinie, gdzie znajduje się wiele domków na wynajem, które mają bezpośrednie zejście do wody. Domki są małe i zgrabne, do tego kolorowe i wchodzi się do nich symetrycznymi schludnymi alejkami. Bardzo dużo jest tych słodkich domków, nad którymi króluje latarnia morska. Sercem mariny jest hotel. Na jej terenie znajdują się kąpieliska i place zabaw. To kolejny powód dla którego chcemy wrócić do Rheinsberg. Być może uda nam się tam zanocować… i wraz z dziećmi skorzystać z pozostałych atrakcji, jakie oferuje miasto. Dwa dni to minimum na pobyt tam.





Urocze domki…

Wypływając z mariny mamy do zwiedzenia kolejne jezioro. Nie starczyło nam na nie czasu. Znajduje się na nim wyspa! (widać ją na poniższych fotkach). Już wiemy, że chcemy się na niej pobyczyć! Najlepiej z hamakiem, piknikiem i ulubioną muzyką z głośnika. Od razu przed oczami ukazują się wspomnienia z wakacji! ACH!


Garażowisko
Naszej uwadze nie umknęła także zatoczka na jeziorze, którą było widać na google maps. Postanowiliśmy zahaczyć o nią w drodze powrotnej. Była na naszej trasie i nie trzeba było zbaczać z kursu. Okazało się, że pośród trzcin mieści się tam garażowisko łódek. Sporo ich tam było… taki blokerski klimat ;P Też fajnie było tam wpłynąć i pokręcić się na dzielni. Co niektórzy pracowali w tych garażach i zabezpieczali łódki przed zimą.


filmik
Dla wytrwałych czytelników – filmik. Choć część z Was pewnie widziała tę mega, super, extra wypasioną superkową produkcję gdzieś w social mediach! 🙂 ENJOY