Kolejne lazurowe jeziorko odkryte! Śpieszę z tym postem ze względu na wakacje. Lazurowe jeziora mają taki kolor wody własnie latem w słoneczne dni. Jeśli lubicie tak jak my odwiedzać nowe miejsca, szukać, eksplorować i odkrywać to polecamy Wam zajrzeć w okolice Lanke (Meklemburgia). Do Liepnitzsee jest nieco dalej niż do Feldberger << LINK do wpisu (które także jest turkusowe). Jedzie się jednak cały czas A11 i dosłownie przed samym jeziorem na kilkanaście km zjeżdża się w poboczne ścieżki. Podróż przebiega zatem dość sprawnie (o ile nie ma korków na autostradzie).
Robiliśmy trzy podejścia do tego jeziora. Dlaczego? Pierwszy raz pojechaliśmy tam zimą. Szukaliśmy niezamarzniętych wód. Liepnitzsee przykuło naszą uwagę na mapie ze względu na wyspę, którą posiada na środku. Liczyliśmy wówczas, że wody nie będą zamarznięte. Okazało się jednak po dojechaniu na miejsce, że auto trzeba stawiać dość daleko do wody, na dodatek dzień już chylił się ku końcowi, ja nie miałam butów neoprenowych, nie wiedzieliśmy jakie są zejścia do wody i odpuściliśmy temat. Drugi raz w pamiętny upał 30 czerwca tego roku pojechaliśmy tam z dziećmi (załatwiając kilka spraw wcześniej w Berlinie). Znając już temat parkingu i dojazdu, jak również orientacyjnego dojścia do wody skierowaliśmy nasze auto w rejony jeziora. Okazało się jednak, że jeden parking był full zawalony autami, dojazd do drugiego zamknięty z powodu remontu drogi, czas nas gonił niestety, więc znów odpuściliśmy. Trzeci raz pojechaliśmy sami, w dość pochmurną i wietrzną pogodę, droga dojazdowa do samego jeziora (tym razem z drugiej strony) okazała się zagrodzona barierkami. Już zawracaliśmy… źli, że znów się nie udało… szukaliśmy innej drogi, ale uwierzcie mi nie jest tak łatwo dostać się do tego jeziora będąc już z jego innej strony. Manewry autem są ograniczone. Znów skręciliśmy w tę samą…. ktoś barierki odstawił! Wprawdzie nadal był znak zakaz wjazdu, ale go złamaliśmy (ciiiichoooo…..)
mapka
Jeziorko w Google prezentuje się tak. Oznaczyłam parking gdzie można zostawić samochód. Jest jeden parking płatny, za szlabanem (4,5 euro) za cały dzień. Ale wiedzieliśmy, że ludzie także stawiają auta na poboczu. Tak zrobiliśmy, aby być jak najbliżej leśnej ścieżki prowadzącej nad wodę. Z SUPami trzeba było maszerować około 400 metrów piechtą.

Ścieżka blisko jeziora jest leśna i dość wąska. Na miejską plażę trzeba iść kolejne 300 metrów. Jednak wcześniej znajdują się pomostki przy wodzie. Większość prywatna, nawet pozagradzana bramkami. Jednak dogadaliśmy się z pewnym Panem, który wpuścił nas na swój pomost i mogliśmy zejść do wody w najbardziej dogodnym miejscu.

Naszym oczom ukazała się piękna lazurowo-turkusowa woda! SZAŁ CIAŁ ! ( a może raczej szał desek?) Nie wiedzieliśmy o tym wcześniej. I choć nie jest ona aż tak czysta jak w Feldberger na Schmaler Luzin, to jej odcień tutaj jest chyba piękniejszy! Było dość pochmurnie…. cały czas, ale na nasz przyjazd (wiadomo) wyszło słońce i świeciło dość długo. Wiatr wiał, ale jako, że jesteśmy już bardziej wprawieni niż w zeszłym sezonie… nie był aż taki męczący!
Na poniższym zdjęciu jeszcze niebo było całe w chmurach… a mimo to woda i tak miała piękny odcień

Z resztą było dużo postojów, na zdjęcia….. na podziwianie przyrody, na przepływanie w zakamarkach drzew, na skakanie do wody… na chill na pomoście
Postanowiliśmy opłynąć wyspę dookoła. Jest to dystans około 5 km. Więc tak na relaksie. Wyspę porastają drzewa z każdej strony. Jest kilka zejść na piaszczyste i trawiaste plaże. Są też pomosty i przycumowane łódki. Na samej wyspie biwakują też ludzie. Jednak prawie nic nie można dostrzec, bo drzewa rosną dość gęsto. Jak tamtędy przepływałam to czułam taki creepy nastrój ;P

Jednak zanim dopłynęliśmy do jakiejkolwiek cywilizacji na tej wyspie, raczej byliśmy otoczeni samą przyrodą. Fajnie pływało się pod koronami drzew! Dno jeziora schodzi dość ostro w dół więc nie ma szans aby zahaczyć statecznikiem o piach. Trzeba jednak uważać na gałązki i korzenie drzew.



Na prawdę ta woda ma taki kolor, zdjęcia są bez żadnych dodatkowych filtrów 🙂 Owszem, to nie jest to co nad EIBSEE <<< link do wpisu, ale mieć takie jezioro 100 km od domu BAAAARDZO CIESZY!
Zwróćcie uwagę na to wysuszone drzewo pośród tych soczyście zielonych! Sądzę, że niedługo jak kilkanaście innych wyląduje w wodzie i będzie można nad nim przepływać na SUPie.



P A M I Ę T A J C I E – to fotki bez nakładek żadnych, lekko wyostrzone z dodanym kontrastem, jakoś telefonowa…. 😛
Taki kolor wody cieszy oko, szczególnie właśnie przy brzegu.


Do znudzenia przypomnę, że to jest własnie to co w SUPowaniu lubimy najbardziej. Kontakt przyrodą, możliwość chillu, możliwość okrywania nowych miejsc. Taka mikrowyprawa dale +100 do energii. Daje poczucia bycia na najbardziej wypasionych wakacjach, choć trwają one zaledwie kilka godzin. Można oddalić się od tłumów i znaleźć niemalże na każdym jeziorze swoją strefę relaksu.




Gałęzie czy pomosty? Wszystko się nadaje na chwilę K O N T E M P L A C J I






KTOŚ CHĘTNY Z NAMI NA WYCIECZKĘ DO LEIPNITZSEE ???

Jeszcze tyle miejsc do odkrycia…. tyle miejsc z polecenia do odwiedzenia…. K I E D Y?
#czystawoda #suptrip #lazurowawoda #standuppaddle #sup #jezioro #niemcy